Bez tytułu
16 maja 2015, 18:21
Od czego zaczac...Nie wiem...Pytanie co chcielibyscie tak naprawde wiedziec?Dziecinstwo,ktore bylo dla mnie trauma,czy zycie obecne ktore wcale nie jest lepsze...Moze w Was znajde wsparcie ktorego nie mam do dzisiejszego dnia...Dziecinstwa wlasciwie nie mialam,jedyne co z niego pamietam to alkohol,awantury,urazy ciala i psychiki.Nie znam znaczenia slow "cieplo rodzinnego domu"...Rodzice mieli powazny problem z alkoholem...Mieszkalismy w nie wielkiej miejscowosci na uboczu...Nikt nie slyszal krzykow mamy kiedy ojciec ja bil..Czesto musielismy z bratem uciekac w srodku nocy z domu..My rowniez bylismy bici i......Takie mielismy cale dziecinstwo...Oboje wyrwalism sie z domu....Mimo wspolnych cierpien jakie przeszlismy nie mamy ze soba kontaktu...Czy mozemy na siebie liczyc???? Z pewnoscia nie....Poznalam chlopaka...Zwiazek z nim byl koszmarem...Kłotnie,zdrady,rekoczyny,zazdrosc...Zwiazek byl toksyczny a koles psychiczny...Stracilam na niego 8 lat ....Czy bylam szczesliwa choc przez chwile???Nie znam tego uczucia...On nie dal mi tego szczescia....Jego pseudo przyjaciele nie akceptowali mojej osoby....Bylam mu potrzebna do sprzatania,gotowania,prania...Ciągle podejrzewal mnie o zdrade...To on mnie zdradzal na co mialam dowody...Moge smialo powiedziec ze trafilam na faceta,ktory przypominal swoim zachowaniem mojego ojca....Zaczelam czesciej rozmawiac z mama i nasze stosunk sie poprawily...Mialysmy podobne problemy...Zaczelam czesciej jezdzic do domu...Ojciec sie nie zmienil...Nadal znecal sie nad mama....Nie docenial tego co ma w domu...Jako dziecko marzylam o zalozeniu rodziny,lecz bedac z kims takim jak Pan H moglam tylko marzyc...Moze dobrze sie stalo ...Nie znioslabym mysli ze moje dziecko moze cierpiec jak ja ...Czas mijal a ja coraz bardziej zamykalam sie w sobie...Tylko w pracy moglam byc soba,odpoczywalam od Pana H...Tak poznalam Pania M,byla moja przyjaciolka choc tak naprawde nie do konca nia byla...Nie potrafilam sie przed nia otworzyc tak na 100%...Dzis wiem ze moje obawy co do jej osoby nie byly bezpodstawne...Po jakims czasie Pani M ulozyla sobie zycie,urodzilo sie dziecko...Nadal mialysmy kontakt ale to juz nie bylo to samo...Malszek byl cudny :)Kochalam jak swoje :) Kontakt z Pania M ograniczyl sie do jednego tel w miesiacu....Rozumialam to,dziecko,dom,obowiazki...Zazdroscilam jej troche...Lecz mieszkajac,zyjac z Panem H zazdrosc szybko minela...
Dodaj komentarz